piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział trzynasty - Trzeba dobrze zacząć, żeby dobrze skończyć

Magia... magia wśród nas! Koncerty (dziś trzy były) nas wykończyły. Antonio zabronił nam iść po nich wieczorem do pokojów! Byliśmy tacy padnięci. Chcieliśmy iść do łóżek, a nie gdzieś łazić. Niestety, Antonio był nieugięty.

- Dzieciaki! To jest ważna sprawa. Naprawdę, potrzebujecie tego wieczoru. Zaraz będziemy i zobaczycie, co dla was wykombinowałem - powiedział Antonio.

Doszliśmy tam. Było tak miło, kolacja ze świeczkami - jak to powiedział Antonio - ostatni wieczór na trasie koncertowej.

- Leon, proszę wystąp - powiedział Antonio.
- Kochani przyjaciele! Byłem z wami przez te trzy lata nauki w Studio 21, a potem Studio On Beat. Jednak to, co przez ten czas się stało jest przeszłością. Przepraszam was wszystkich, ale odchodzę ze Studio. Nie będę wam towarzyszył w muzyce. Będę w motocrossie - przemówił Leon.

Po kolacji

- Violetto, wiem, że nie możesz w to uwierzyć, ale muszę. Nie mogę być poddany muzyce - rzekł krótko. 
- Ale, ale - zaczęłam. 
- Nie ma żadnego ale! Koniec. Skończyło się. - powiedział i zostawił mnie.




Wieczorem w pokoju dziewczyn

- Współczuję ci Violu - powiedziała Fran - nie powinien cię powiadamiać po fakcie. 
- Tak, Fran ma rację. Mógł powiedzieć wcześniej. - potwierdziła Ludmiła i Martina. 

Później, gdy pakowałyśmy się, przyszedł Marco i zabrał Francescę. Wróciła bardzo smutna. 

- Co się stało Francesca? - zapytałyśmy.
- Marco idzie do motocrossu razem z Leonem - odpowiedziała. - Wylatują już dziś. Za godzinę mają samolot.

Następnego dnia postanowiłyśmy, że nie będziemy się smucić, tylko iść dalej. Gdy czekaliśmy na autobus Diego rozmawiał w hotelu z Fran. To do nich niepodobne.... przez te walizki :). Później Fran była szczęśliwa... dziwne.





W samolocie zaczęłam pisać słowa piosenki. 

Yo no soy un zombi
Yo no soy un robot
Hago mi camino
Y descubro quien soy
Vivo cómo siento
Y eso me hace cambiar
Soy diferente
Única, única

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz