poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział dziesiąty - Bliźniaczka?

Poszłam na spacer. Szłam dalej uliczką Mediolanu. Nagle zderzyłam się z... dziewczyną, która wyglądała jak ja!

- Czy to sen? - zapytała.
- Nie, chyba nie... - powiedziałam.
- Jestem Martina. Martina Castillo. - powiedziała dziewczyna. - Mam siedemnaście lat. A dokładniej jutro...
- Naprawdę? - wtrąciłam. - Masz jutro urodziny? Ja też. Też siedemnaste i też mam na nazwisko Castillo. Dokładniej Violetta Castillo.
- Ale jak to! Może my... nie. - powiedziała - A może my... jesteśmy siostrami? Bliźniaczkami?
- Jak ma na imię Twoja mama? - spytałam.
- Maria. Maria Castillo. - odpowiedziała. - Zginęła podczas lotu w trasie koncertowej.
- Moja też... A tata? - wypaliłam - Mój jest... zbyt opiekuńczy.
- Tak! - krzyknęła - Nareszcie!
- Ale co? - zdziwiłam się.
- Jesteśmy siostrami.
- Tak... jedziemy do Buenos Aires.

Antonio nam powiedział, że dziś i jutro i tak nie mamy koncertów, więc mi pozwolił polecieć z Martiną.Gdy już byłyśmy na lotnisku, poszłyśmy od razu do mojego domu.

- Tato! - krzyknęłam - Dlaczego nie powiedziałeś, że mam siostrę? Dlaczego?
- Ale ja... - zaczął nasz tata.
- Nie powiedziałeś Violetcie o mnie, a mi o niej? Czemu? - zapytała Martina.
- Dobrze. Skoro się już poznałyście, posłuchajcie mnie. Nie chciałem Wam mówić. No bo, jedna z Was była wciąż w Mediolanie, z Waszą babcią. Teraz wybaczcie mi to. Chcieliśmy Wam powiedzieć właśnie jutro. W Mediolanie. Mieliśmy się spotkać, kupiłem bilety.
- Czyli ty nie miałeś w tym dużej winy... - mruknęłam.
- Wybaczamy Ci, tato! - krzyknęłyśmy wspólnie.
- Czyli teraz zawsze razem? - zapytał.
- Tak! - krzyknęłyśmy. - Ale na razie lecimy do Mediolanu!

I tak zaczęłam coraz więcej z nią rozmawiać, pisać i widzieć się. Na urodziny, już w Mediolanie tata i babcia zabrał nas na profesjonalną sesję zdjęciową. Taką samą jak zdjęcia promocyjne do naszej trasy koncertowej. Oto jej efekty:



Na drugim po prawej jestem ja, a po lewej Martina. Najlepsze jest to, że Antonio powiedział, że Martina też może występować. Będzie mieszkać z dziewczynami. Oczywiście, moja przyjaciółka i inne koleżanki, bardzo bliskie (nawet Ludmiła) zaakceptowały moją siostrzyczkę. Było wspaniale, a mój sen był dziwny. Dlaczego? Bo ja nigdy nie byłam przeciwko Francji, a tym bardziej - Paryża. Wspaniale jest mieć takie bliskie koleżanki, przyjaciółkę i siostrę. Antonio i inni producenci od razu polubili ją. Chłopaki... ach szkoda gadać! Tak samo uwielbiają Martinę. Niestety, nas mylą! Na szczęście troszkę inaczej śpiewamy, ale tworzymy wspaniały duet. Martina test Antonia (sprawdzający czy może być w naszej grupie i w Studio On Beat) zdała śpiewająco!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz