czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział dziewiąty - Muzyka jest lekiem na każdy problem.

Mediolan. Miasto na północy kraju jest oddalone w dość znaczący odcinek. Na mapie to tylko ok. 4 centymetry.Ale w rzeczywistości... kilometry. Nie cztery zaledwie 587 kilometrów! Francesca może w tym wypadku czuć się zagubiona. Miała szansę tam zostać i być z rodziną.

- Ale nie! Wybrałam trasę koncertową! Cieszę się z mojego wyboru, Violetto. Mam nadzieję, że nie popełniłam w wyborze błędu. - powiedziała Francesca.

Aby zobaczyć jak to jest, Antonio zabrał nas do Studia Nagraniowego, które znajduje się niedaleko nas. Jak później się okazało, w naszym hotelu jest małe studio, ale profesjonalne. Ale gdy tam już byliśmy zobaczyliśmy świetny sprzęt. Poznaliśmy tam przewodnika po Studiu Nagraniowym Vincenzo.

- Tutaj możecie przychodzić wtedy kiedy macie na to ochotę. Jest też sala z przenośnym
sprzętem. - wytłumaczył zgodnie z prawdą Vincenzo.
- To coś dla mnie... - szepnął Maxi.
- Teraz - powiedział Vincenzo - możecie pójść każdy do osobnego studia. Mamy 12 dla jednej osoby, 10 dla par, więc spokojnie się zmieścicie.

Poszliśmy. Zobaczyłam sprzęt, którym osoba śpiewająca była w stanie sama sterować. Zaśpiewałam cokolwiek przyszło mi do głowy.






 

Wieczorem poszłam do Studia Nagraniowego. Przebrana ładniej niż wtedy. Zaśpiewałam i nagrałam piosenkę "Il mio miglior momento". Włoska wersja mojej najnowszej piosenki "Soy mi mejor momento". Bardzo mi się podobało nagranie. Podczas, gdy śpiewałam co działo się podczas, gdy pojawił się we mnie Diego. Teraz mam Leona, który jest wspaniały. Zrozumiałam, że nasze spory istniały właśnie przez Diega, który ciągle podkładał kłody Leonowi.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz