- Podoba Ci się? - spytała Fran. - To prezent urodzinowy od wszystkich. Uwielbiamy Cię!
I w tym momencie wszyscy pozostali (wcześniej w pokoju byłam ja i Fran): Lu, Naty, Andres, Leon, Broadwey, Maxi i Martina - weszli do pokoju i śpiewali sto lat.
- Ja..ja.. nie wiem co powiedzieć! - krzyknęłam. - Nie sądziłam, że cokolwiek się stanie na moje urodziny!
- Na środek wychodzi też Martina... - powiedział Andres.
STO LAT, STO LAT NIECH ŻYJĄ, ŻYJĄ NAM! STO LAT, STO LAT NIECH ŻYJĄ, ŻYJĄ NAM! A KTO? VIOLETTA I MARTINA!!! - Krzyknęli wszyscy.
- Martino, dla Ciebie też mamy prezent. - zaczęła spokojnie Ludmiła. - Jest to... naszyjnik z literą M oraz notes z naszymi podpisami i miejscem na Twoje notatki. Sto lat!
- Mimo, iż nie są dziś nasze urodziny, gdyż miałyśmy je kilka dni temu... - zaczęłam.
- Dziękujemy Was, za wszystko co dla nas zrobiliście - dokończyła moja siostra.
Później zaśpiewałyśmy. Ja moją piosenkę, a Tini - swoją. Jej piosenka nazywa się Marzeniami dotknąć nieba. Opowiada o marzeniach, które właśnie jej się spełniają. Ma niezwykłe przekazanie. Dzięki niej mam pomysł na moją kolejną piosenkę. Napiszę ją na komputerze, który tata mi i Martinie zostawił na trasę. Jest mój i zawsze był :). Tata tylko go przywiózł... mniejsza z tym. Napiszę tekst, bo mi zaraz wypadnie z głowy. Jednak z kompa korzystają wszyscy. Piszę, a Maluch (tak go nazwałam) mi patrzy tak słodko w ekran.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz